Zacznę od końca, no prawie od końca. Nasycony duchowo, sztuką trudną i nudną, acz piękną i satysfakcjonującą udałem się z Kasią na poszukiwanie nasycenia życiem nocnym. Był piątek wieczór, był Kraków, było chłodno, było mgłą światło latarni rozproszone i był mgły efektem bruk uliczek Kazimierza lśniący. Przygarnęło nas przytulne i nostalgiczne wnętrze “Dawno temu na Kazimierzu”, gdzie natrafiliśmy na kartę win polskich, z winnicy Płochockich. Dwa dni wcześniej, na krytyce cen w karcie bym się skupił, nierozsądnie nierozsądnych. Tam i wtedy pomyślałem jednak - fajnie w tej Galicji mają, mogąc, ot tak po prostu wypić lampkę polskiego cienkusza. Winnymi tej zmiany zdają się: jedno miejsce, parę godzin i kilkanaście osób. I o tym dziś będzie, z dygresjami kilkoma. Bo jakżeby inaczej.
piątek, 23 listopada 2012
niedziela, 11 listopada 2012
Bleasdale: Dżem, czy konfitura?
Kontynent Australia, kraj tożsamy, producent Bleasdale, wina z linii budżetowej. Znaczy się kontynuacja tematów nowoświatowych. W wydaniu błyskawicznym rzecz jasna.
Wina z Bleasdale darzę sympatią, były z Australii pierwszymi godnymi zapamiętania, które mi w drogę weszły. Zresztą o winach tego producenta, notka to na moim blogu nie pierwsza. Dwa lata temu linię premium opisywałem:
- shiraza z bąbelkami, czarującego,
- shiraza z potencjałem, wtedy młodocianego jeszcze
- caberneta dżemowatego, zbyt dobrego by był prawdziwy.
Dwa lata regularnego win oceniania i opisywania to szmat czasu. Percepcja się zmienia, metoda się zmienia, wreszcie styl się zmienia. Pewnie Bleasdalea linii premium warto byłoby się przyjrzeć ponownie.* Kończę dygresję, wracam do linii budżetowej z Bleasdale.
Tradycyjnie ostatnio, wina będą cztery:
- Bleasdale Langhorne Crossing (35 zł), 2011, według producenta wino łatwe i przyjemne,
- Bleasdale Mulberry Tree (55 zł), 2010, elegancki cabernet,
- Bleasdale Second Innings (48 zł), 2010, żwawy malbec,
- Bleasdale Bremerview (54 zł), 2009, intensywny shiraz,
Sugestii producenta wystarczy. Czas do kieliszka zajrzeć, zakręcić, niuchnąć i siorbnąć.
poniedziałek, 5 listopada 2012
Piemont: Róż i stal, heretycy i klasycy
Zeszłoroczna ekskursja piemoncka zostawiła mi w piwniczce przykładów szczepu nebbiolo kreatywnego wykorzystania kilka. Przykładów wychodzących poza klasyczny duet barolo i barbaresco. Dzisiaj trzy z nich: róż, stal i “super-piemontczyk” w kontrze do klasyka.