[W roli wrzosowiska irlandzkiego, wrzosowisko szkockie, sierpień 2008]
Kolega M. poszedł w browarnictwo domowe. Obejrzał browarniczego porno odcinki wszystkie, naczytał się o słodach, chmielach i innych takich, i wziął się do roboty. Co tam dokładnie robił, dziś wam nie powiem, temat mi dalszym niż bliższym jest. Choć pomysł na notkę: “Browarnik domowy przy pracy” jest, może się w październiku zmaterializuje. Nie ważne jednak co robił, ważne co z tego wyszło. A wyszło buteleczek kilkadziesiąt piwa jednego, kilkadziesiąt piwa drugiego. Wyszło pod koniec czerwca, ale z ich odszpuntowywaniem trzeba było aż do sierpnia poczekać. Sierpień zaś zleciał szybko i piszący te słowa załapał się na degustację pewnej wrześniowej soboty dopiero.